niedziela, 21 grudnia 2014

Prywatne objawienie się Jezusa, oraz coś więcej.

Alleluja! Bóg nie kocha wszystkich ludzi, On kocha każdego człowieka z osobna, wyjątkową miłością pełną oddania, wierności, cierpliwości, wyrozumiałości. Pokazuje to każdemu z was, wystarczy zechcieć to zobaczyć, spróbować otworzyć przed nim serce. Postanowiłem sobie kiedyś, że się uprę i choćby niewiadomo co się działo, to będę otwarty na wolę Boga, że będę mu ufał. I stało się. Pierwszego cudu doświadczyłem na Diecezjalnych Dniach Młodzieży w Zambrowie. Podczas adoracji, na samym jej początku siostra prowadząca modlitwy powiedziała: „Uwierzcie że to jest Bóg we własnej osobie! Spróbujcie zobaczyć w tej hostii Jezusa.” Od razu przypomniał mi się film z YouTube „Buzie widzę w tym tęczu” i jakby na przekór zobaczyłem. Piękną twarz Chrystusa, pełną ciepła, wyrozumiałą, kochającą. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy to to, że akurat zapomniałem okularów i po prostu widzę niewyraźnie, ale z drugiej strony broda, głębokie oczy, rozchmurzone brwi i włosy okalające smukłą twarz wyglądały jak żywe. Do dzisiaj pamiętam to pełne miłosierdzia spojrzenie. Zacząłem bić się z myślami, czy to naprawdę Jezus, czy tylko przywidzenie. I w tym momencie, na ekranie, na którym wyświetlane były teksty piosenek, pojawiło się zdjęcie Chrystusa, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Przedstawiało dokładnie ten sam wyraz twarzy, który był w monstrancji, wpatrzony prosto we mnie. Zacząłem płakać jak dziecko. Gdy przetarłem oczy, obrazu Jezusa nie było już na hostii, ale był odciśnięty głęboko w moim sercu. Drugi cud nie był tak spektakularny, nawet można dyskutować co do nazwania tego cudem, ale dla mnie jest to ewidentne potwierdzenie, tego, że Bóg działa w moim życiu. Modliłem się od dłuższego czasu za moją dziewczynę, za to, żeby wróciła do Kościoła, żeby znów uwierzyła. Nie zdawałem sobie sprawy z potencjału, jaki drzemie w szczerej modlitwie, aż do spotkania oazowego, na którym omawiałem z moją grupą taki właśnie temat i nawet jako animator, sam się czegoś nauczyłem. Tego właśnie dnia zaufałem Panu całkowicie i zawierzyłem mu tę sprawę, nie spodziewając się nawet, że już następnego dnia usłyszę z ust Patrycji takie jedno piękne zdanie: „Zdecydowałam, że dla ciebie wrócę do kościoła, ale tylko pod warunkiem, że będziemy chodzić na msze razem.” W sercu zacząłem krzyczeć, dziękować Panu. Jeszcze nigdy nie czułem się tak szczęśliwy. Zaufałem, a Jezus mnie nie zawiódł, Prosiłem i Pan mnie wysłuchał. Z tych dwóch wydarzeń czerpię pewność, że Bóg kocha mnie osobiście i za to chwała Panu

Zapraszam na nasz fanpage na facebooku 
https://www.facebook.com/eswiadectwa?fref=ts

sobota, 20 grudnia 2014

CUD UZDROWIENIA W POMPEJACH



Sparaliżowana od 11 lat, zostaje uzdrowiona podczas modlitwy w Sanktuarium w Pompejach.
Rosa Benigno Michelina, 74 lata :
„poczułam pieczenie w całym ciele i intensywny zapach kwiatów”. POMPEJE. Dla wierzących to jest „znak”.
Matka Boża nie dokonuje cudów, tylko wtedy, gdy podróżuje się aż do Lourdes, Fatimy, czy Medjugorje. Wiara rzeczywiście uzdrowiła Michelin`ę Comegna, 74 lata, kilka kilometrów od domu, podczas przyjmowania Komunii św w Pompejach, podczas mszy niedzielnej 23 marca, w Sanktuarium poświęconemu Błogosławionej Dziewicy Różańca Świętego. Michelina, która mieszka w Castellammare di Stabia, dotknięta była paraliżem ramienia i prawej nogi, od 11 lat, od kiedy 04 kwietnia dostała wylewu, podczas przygotowywania posiłku dla swoich najdroższych. Matka 5 synów i babcia 12 wnucząt, już wtedy walczyła z rakiem piersi, na który była już raz operowana. Po wylewie, który unieruchomił ją w łóżku na 3 lata, była operowana kolejne 4 razy. Poddawana była kolejnym chemio- i radioterapiom. Męka, którą wielu zna, która upokarza i wycieńcza. „Ale ja zawsze prosiłam Matkę Bożą,żeby mi zwróciła zdolność chodzenia – opowiada Miechelina – przy 5 synach, to mąż pomagał mi we wszystkim. Musiał prowadzać mnie także do łazienki, a ja bardzo się wstydziłam.” Teraz Michelina chodzi i porusza się po domu w pełni sprawnie. Pozostało jej chore serce i płuco spalone przez radioterapię. Wraz z mężem Giovanni Passaro, z którym są w małżeństwie od 55 lat, są teraz szczęśliwi i poruszeni. Monsignor Giuseppe Adamo, wikariusz Sanktuarium maryjnego, potwierdza, że jest świadkiem opowiadania kobiety. W każdym razie dodaje: „wiem, że będzie wystawiona dokumentacja medyczna, aby poświadczyć to, co się wydarzyło, my zrobimy konieczne kontrole” Wszystko wydarzyło się na mszy o godz. 10, odprawianej przez ojca Adamo. Pani Comegna, stanęła w kolejce do przyjęcia Komunii. ” Przyjęłam Eucharystię i kiedy trzymałam ją jeszcze w ustach, zaczęłam odczuwać silne pieczenie, które postępowało od stóp, przez nogi w górę przez całe ciało, jednocześnie czułam silną woń kwiatów – wyjaśnia kobieta. Odczuwałam wszystko tak silnie, że byłam przerażona. Zapomniałam, że byłam w kościele ponieważ pieczenie, które odczuwałam kazało mi myśleć, że się palę i rozglądałam się przekonana ,że zaraz zobaczę moje ubranie w płomieniach.” „Zdjęłam szalik,, płaszcz, było mi gorąco i byłam cała zlana potem – kontynuuje kobieta – mój mąż myślał,że się rozchorowuję. Powiedziałam mu,że czuję wielką radość i wielką chęć chodzenia.” Mąż opowiada: „Podniosła się i żwawym krokiem przeszła przez nawę. Bałem się, że może upaść, ale ona szła naprzód i nie było widać śladu po paraliżu po wylewie.” Michelina, delikatnie wskazuje na kulę, unosi ją uzdrowioną ręką i mówi: „Teraz do Pompei, chcę iść pieszo.” Małżeństwo Passaro, zlecili już odlew w srebrze, małego ramienia i nogi, które to zostawią w Bazylice w Pompejach, na znak otrzymanej łaski uzdrowienia.
Arcubiskup Caputo :
„TU dochodzi do wielu cudownych wydarzeń. Teraz czas na medycynę , aby dała naukowy dowód tego, co zaszło.”
POMPEJE. Biuro komunikacji społecznej Sanktuarium Błogosławionej Dziewicy Różańca Świętego wydało monsignore Tommaso Caputo, arcybiskupowi Pompei, ostrożne oświadczenie na wieść o nagłym uzdrowieniu Micheliny Comegna. „Zważywszy,że pani Michelina Comegna stwierdza, że doznała poprawy stanu zdrowia, za co dziękuje Bogu i Maryi Dziewicy, biuro przyznaje, że zostaną przeprowadzone dogłębne badania naukowe, przed wiążącym ustosunkowaniem się. Od momentu ufundowania Sanktuarium, wiele cudownych wydarzeń zaszło tu za wstawiennictwem Dziewicy z Pompei i błogosławionego Bartolo Longo. Zadaniem medycyny jest stwierdzić i udokumentować to naukowo.” Zaiste, także główny wikariusz sanktuarium, Giuseppe Adamo, który osobiście towarzyszył temu fenomenowi, jest ostrożny i twierdzi;” Cudów za wstawiennictwem Matki Bożej wysłuchałem wiele w konfesjonale, ale też nie wszyscy wracają z potwierdzeniem medycznym, także dlatego, że choremu, trudno jest poddać się nowym badaniom i wizytom w szpitalach, po to aby uzyskać świadectwo medyczne. Wolą żyć w radości z uzdrowienia i zapomnieć o bólu.”